Miałem zrobić z Afrodytę z samego rana, bo cały dzień miałem zaplanowany z dziewczyna na szukanie rzeczy brakujących nam na wakacje, przede wszystkim walizki na bagaż podręczny. Ale rano nie czułem się najlepiej - prawdopodobnie oboje zatruliśmy się rybą zjedzona na kolację.
Ćwiczenia przełożyłem więc na wieczór, jednak cały dzień przygotowywałem się psychicznie na danie z siebie wszystkiego.
Tylko że wieczorem byłem tak zmęczony całym dniem chodzenia po wrocławskich galeriach handlowych i marketach, że nie miałem ochoty zabierać się za ćwiczenia. Z drugiej strony nie chciałem ich przekładać na kolejny dzień. Poszedłem do sklepu po cole, której nie piłem kilka miesięcy. Nie wiem czy to olbrzymia ilość cukru dodała mi sił, ale wziąłem się do roboty;)
Pierwszy set poszedł bardzo szybko, ledwo powyżej 5 min.
Pod koniec drugiego setu zrobiło mi się niedobrze, jakbym miał zaraz zwymiotować. Zacząłem nieco zwalniać.
Moja dziewczyna patrząc na mnie stwierdziła, że będzie ćwiczyć - robiła przysiady, - co dodało mi otuchy.
W trzeciej rundzie burpee i przysiady dawały mi naprawdę popalić, podzieliłem je więc na 3 serie po 10.
Jednak już w dwóch ostatnich setach dałem z siebie wszystko, ruszałem się najszybciej jak się da, bez nawet sekundy przerwy.
Efekt jak dla mnie rewelacyjny - tak, tak, tak - po raz pierwszy wykonałem Afrodytę poniżej 18 min!!!
Cieszyło mnie również to, że nie potrzebowałem tyle czasu na dojście do siebie.
W nagrodę dostałem pyszne kanapki:-)
24.08 Aphrodite 17:50min
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz